Komentarze do: DOMY BEZDOMNE https://dowody.com/ksiazka/domy-bezdomne/ Wydawnictwo Tue, 26 Nov 2024 20:27:32 +0000 hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.9.10 Autor: littelratura https://dowody.com/ksiazka/domy-bezdomne/#comment-62 Mon, 08 Apr 2019 12:06:02 +0000 https://dowody.com/?post_type=product&p=504#comment-62 Pod koniec książki pada pytanie: „Dlaczego nasz świat przestał być na miarę człowieka?”. Po lekturze należałoby je raczej zamienić na stwierdzenie: nasz świat przestał być na miarę człowieka. Lub, mniej patetycznie: dlaczego człowiek nie chce już żyć w harmonii ze światem i musi go za wszelką cenę dostosować do siebie.

I nie chodzi tylko o porzucenie fundamentalnych materiałów budowlanych, cegły, kamienia i drewna, na rzecz betonu, prefabrykatów, dużych i brzydkich cegieł, gwoździ… Chodzi także o zdradę tradycyjnej cegły „z ludzką twarzą” z modernistycznym monolityzmem i betonowością.

Domy bezdomne rozgrywają się na styku kilku rzeczywistości. Z jednej strony przewija się dawna historia Pszczyny i okolic górnośląskich, gdzie przenikają się wpływy niemieckie i polskie. Z drugiej strony ta książka to hołd dla domu. Rozumianego nie jako miejsce do spania, ale jako miejsce do życia, przeciwieństwo modernistycznej koncepcji domu – maszyny do mieszkania.

Wyłaniający się z książki mistycyzm domu jest wprost niesamowity. Nie raz słyszałem o domu z duszą, ale jeszcze nigdy nie przyszło mi takiego oglądać, a tym bardziej w takim być. Dom tworzą ludzie, mówią reklamy. To prawda: główną przyczyną kiczu, brzydoty i braku praktycyzmu są ludzie. Ale dom tworzą też ściany, czyli układ pomieszczeń, mózg, serce, kręgosłup i poszczególne odchodzące od niego kończyny. Wydawałoby się: truizm. Nie pozostaje zatem nic innego jak przejechać się na wieś i zobaczyć, jak daleko sięga ludzka wyobraźnia.

Dorota Brauntsch, podejmując się pisania o ceglanej architekturze, nie jest w stanie uciec od problemu prześladującego polskie miasta, ale przede wszystkim wsie, czyli wszechobecnej brzydoty i identyczności. PRL-owskie kostki do mieszkania, budowane z byle czego, co akurat było pod ręką. Odstające całkowicie od krajobrazu. Jakby budujący nie widzieli, że ich projekty gryzą się z krajobrazem i budowali wyłącznie według swojej fantazji.

(Miałem okazję mieszkać w takiej kostce. Robienie otworów w ścianach to zadanie na cały dzień. Wiercę – i trafiam na pręt zbrojeniowy. Przesuwam wiertarkę kilka centymetrów w prawo i wiertło wchodzi jak w masło. Wydmuchuję pył, jest czerwony. Stara dobra cegła).

Dlatego autorka będzie pochylać się z szacunkiem nad każdą cegłą, a tych, którzy próbują kultywować dawne wzorce, budować harmonijnie z otaczającą rzeczywistością i na przekór trendom, nie potraktuje jak dziwaków czy odszczepieńców. Konstruowanie więźby bez użycia gwoździ? Tak, to jest możliwe i całkowicie wykonalne. Wypalanie własnych cegieł? Nierównych, niedoskonałych, ale jednocześnie z duszą, nie identycznych z taśmy? Na ilu z nich można znaleźć odcisk palca tego, który ją formował?

Wątków jest znacznie więcej, ale każdy z nich można wpisać w ogólną koncepcję: dom i krajobraz tworzą nierozerwalną całość i jedno musi harmonizować z drugim. A jeśli nie harmonizuje – i to odnosi się do człowieka, bo krajobraz nie zawłaszcza, a człowiek owszem – to zakłóca równowagę i bezceremonialnie niszczy. Czy wymieranie pszczół może mieć związek z koncepcjami architektonicznymi? Otóż może.

Cała książka zbudowana jest na wyrazistych kontrastach. Podejście autorki nie ma jednak nic wspólnego z niepotrzebnym „a drzewiej to lepiej bywało”. To raczej próba zapisania historii, opowiedzenia o tym, co z pozoru nie jest warte opowieści. Kto dzisiaj do końca zwraca uwagę na materiał, z którego zbudowany jest dom? Komu chce się bawić w długie i mozolne konstruowanie więźby dachowej? Domy bezdomne, powtórzę, są pisane z szacunkiem dla cegły, poszanowaniem dla koncepcji domu. Ale są również pochwałą życia wolnego, pełnego skupienia i refleksji nad rzeczami drobnymi.

Domy bezdomne odpowiadają na pytania fundamentalne: jak mieszkać, żeby żyć? I jak budować, żeby mieszkać?

Ogromnym atutem książki jest także strona techniczno-edytorska. Zintegrowana oprawa, biały papier (mógłbym jej nie czytać, tylko ją wąchać) oraz zdjęcia na rozkładówkach. Bardzo duży plus dla Wydawnictwa Dowody na Istnienie!

]]>