Archiwa JUSTYNA WICENTY - Dowody https://dowody.com Wydawnictwo Mon, 02 Jun 2025 14:38:48 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.9.12 https://dowody.com/wp-content/uploads/2019/05/cropped-logo_wybrane_A5_140915_POP3-finalny-krzywe-01-32x32.jpg Archiwa JUSTYNA WICENTY - Dowody https://dowody.com 32 32 KOŁYSANKA Z HURAGANEM https://dowody.com/ksiazka/kolysanka-z-huraganem/ https://dowody.com/ksiazka/kolysanka-z-huraganem/#comments Fri, 14 Feb 2020 14:50:07 +0000 https://dowody.com/?post_type=product&p=2752 Treny matki. Intymna opowieść o bólu, tęsknocie, lęku i próbach poradzenia sobie po śmierci dziecka.

Artykuł KOŁYSANKA Z HURAGANEM pochodzi z serwisu Dowody.

]]>
Umarło mi dziecko. Oksymoron, żadne ze słów w tym zdaniu do siebie nie pasuje. Śmierć zrobiła swoje i poszła po inne dzieci.  A ja musiałam samą siebie na nowo oswoić. Jak? Nie ma w dzisiejszych czasach niemal żadnych rytuałów żałobnych, musiałam znaleźć własny.

Tydzień po nagłej śmierci mojego Tadka zaczęłam pisać dziennik. Kompulsywnie i intuicyjnie notowałam emocje, lęki, niechciane myśli i koszmarne sny. Zapisywałam błahe wydarzenia, analizowałam relacje z mężem, córką, rodziną i przyjaciółmi, przypadkowe rozmowy i spotkania. Rejestrowałam postępy w terapii stresu pourazowego, pisałam o kontaktach z psychiatrą i innymi rodzicami w żałobie.

Opowiadanie pozwoliło mi przebrnąć przez rzekę rozpaczy i beznadziei.

Chciałam pokazać wyczerpujący obraz. Że ostatecznie nie trzeba się bać, że nie trzeba cierpieć dłużej, niż to konieczne, choć krócej też się nie da – w tej rozgrywce przyspieszanie cofa pionek o kilka pól. Że to cholernie ciężka praca – nauka żonglowania żyletkami, połykania ognia i kroczenia nad przepaścią, a tym samotnym treningiem nie pochwalisz się w żadnym cyrku świata, co najwyżej sama możesz sobie bić brawo.

To jest moje życie. Straciłam dziecko i trafiłam do strefy zero, ale okazało się, że świat dookoła nadal istnieje, a ja go doświadczam. Nie jestem trędowata, nie jestem naznaczona. Mogę się moim doświadczeniem podzielić. W taki sposób postanowiłam o tym opowiedzieć.

 

Dwunasty sierpnia dwa tysiące siedemnastego roku. Jedziemy przez Kościerzynę do Bytowa. Właścicielka wynajętego mieszkania uprzedza nas telefonicznie o drzewach powalonych na drogę przez wichurę. Tadek i Róża, którzy przed chwilą marudzili i płakali, nareszcie zasnęli. Pierwszy raz podróżujemy wspólnie z półtoramiesięcznym synkiem.

Jedziemy w błogiej ciszy. Nagle las znika. Z ziemi sterczą kikuty drzew, metodycznie połamane przez żywioł. Nie widzieliśmy nigdy tak bezwzględnie precyzyjnej siły.

Niespodziewanie uruchamia się lampka sygnalizująca awarię silnika. Stajemy na poboczu. Żebyśmy tylko nie utknęli z dziećmi w epicentrum zniszczenia, żebyśmy tylko nie zostali uwięzieni w samochodzie… Ale silnik odpala i ruszamy dalej. Skoszony las ciągnie się kilometrami. Wiele osób zatrzymuje auta i robi sobie zdjęcia w scenerii z filmu katastroficznego.

A my nie wiemy jeszcze, że oglądamy nasze życie – takie, jakie będzie, dokładnie za miesiąc i jeden dzień.

(fragment książki) 

Artykuł KOŁYSANKA Z HURAGANEM pochodzi z serwisu Dowody.

]]>
https://dowody.com/ksiazka/kolysanka-z-huraganem/feed/ 1